Zaczął się „sezon” rankingów prawniczych. Co chwilę widzimy prawników i kancelarie, które chwalą się nominacją w polskich (Rzeczpospolita, Dziennik Gazeta Prawna) lub międzynarodowych rankingach prawniczych, takich jak Chambers & Partners czy Legal 500. Czy, kiedy i dlaczego warto brać udział w rankingach? Poniżej kilka moich spostrzeżeń.

  1. Kancelarie uczestniczą w nich, aby mieć potwierdzenie swojej jakości dla klientów a Ci – szczególnie Ci międzynarodowi – zwracają na to uwagę.
  2. Międzynarodowi klienci nie znają i nie zwracają uwagi na polskie rankingi (niektóre największe kancelarie nawet nie biorą w nich udziału) – tutaj komunikacja marketingowa powinna być kierowana na polskich klientów.
  3. Tak, za ranking trzeba zapłacić. W sensie żeby wziąć w nim udział, trzeba wnieść opłatę, często nie małą (polskie rankingi zaczynają się od kilku tysięcy zł). Ale pozycja w rankingu to już kwestia merytoryki zgłoszenia.
  4. Bardzo ważne jest więc nie tylko co zgłaszamy (jakie osiągnięcia), ale jak to robimy. To swojego rodzaju sztuka (umiejętność), poszukiwana przy rekrutacji pracowników do marketingu.
  5. Jeżeli nie masz działu marketingu to nic nie szkodzi. Na rynku są freelancerzy, z doświadczeniem w tym temacie. Jak chcesz mogę i kilku polecić.
  6. Zalew ogłoszeń o sukcesach w sezonie rankingowym może irytować, ale raczej tylko środowisko prawnicze, nie klientów. Klienci nie mają na linkedin 90% prawników więc oni nie mają poczucia, że z każdego postu na Linkedin ktoś chwali się nominacją.
  7. Można żyć bez bycia w rankingach. Znam wielu wybitnych prawników, którzy w nich nie biorą udziału, bo nie widzą sensu biznesowego. Dla większości jednak prawników to duża nobilitacja i ma znaczenie pod kątem przyszłych rekrutacji i perspektyw zawodowych.

Autor: Witold Jarzyński


Masz pytanie o rankingi prawnicze? Szukasz prawnika do kancelarii lub firmy (in-house)?

Skontaktuj się z nami: rekrutacje@jltr.pl lub 502 342 502.