Zaczął się „sezon” rankingów prawniczych. Co chwilę widzimy prawników i kancelarie, które chwalą się nominacją w polskich (Rzeczpospolita, Dziennik Gazeta Prawna) lub międzynarodowych rankingach prawniczych, takich jak Chambers & Partners czy Legal 500. Czy, kiedy i dlaczego warto brać udział w rankingach? Poniżej kilka moich spostrzeżeń.
- Kancelarie uczestniczą w nich, aby mieć potwierdzenie swojej jakości dla klientów a Ci – szczególnie Ci międzynarodowi – zwracają na to uwagę.
- Międzynarodowi klienci nie znają i nie zwracają uwagi na polskie rankingi (niektóre największe kancelarie nawet nie biorą w nich udziału) – tutaj komunikacja marketingowa powinna być kierowana na polskich klientów.
- Tak, za ranking trzeba zapłacić. W sensie żeby wziąć w nim udział, trzeba wnieść opłatę, często nie małą (polskie rankingi zaczynają się od kilku tysięcy zł). Ale pozycja w rankingu to już kwestia merytoryki zgłoszenia.
- Bardzo ważne jest więc nie tylko co zgłaszamy (jakie osiągnięcia), ale jak to robimy. To swojego rodzaju sztuka (umiejętność), poszukiwana przy rekrutacji pracowników do marketingu.
- Jeżeli nie masz działu marketingu to nic nie szkodzi. Na rynku są freelancerzy, z doświadczeniem w tym temacie. Jak chcesz mogę i kilku polecić.
- Zalew ogłoszeń o sukcesach w sezonie rankingowym może irytować, ale raczej tylko środowisko prawnicze, nie klientów. Klienci nie mają na linkedin 90% prawników więc oni nie mają poczucia, że z każdego postu na Linkedin ktoś chwali się nominacją.
- Można żyć bez bycia w rankingach. Znam wielu wybitnych prawników, którzy w nich nie biorą udziału, bo nie widzą sensu biznesowego. Dla większości jednak prawników to duża nobilitacja i ma znaczenie pod kątem przyszłych rekrutacji i perspektyw zawodowych.
Autor: Witold Jarzyński
Masz pytanie o rankingi prawnicze? Szukasz prawnika do kancelarii lub firmy (in-house)?
Skontaktuj się z nami: rekrutacje@jltr.pl lub 502 342 502.